środa, 2 sierpnia 2017

Wywiad: Epilog

Wszystko, czego potrzebujesz,
jest po drugiej stronie strachu.
~ Jack Canfield


Krzyk, płacz, wrzaski.          
Ktoś ostrożnie przycupnął w kącie niewielkiego pomieszczenia. Nie próbował uciekać czy bronić się. Człowiek nie zawsze mógł wygrać z czymś, co we wszystkim było silniejsze; czasami zostało tylko siedzieć i modlić się o szybki, bezbolesny koniec. Drzwi otworzyły się gwałtownie. Na zewnątrz panowała zima. Śnieg padał gęsto, sprawiając, że krajobraz zamienił się w gigantyczną lodową pustynię. Zimno wtargnęło do środka, podobnie jak kilkanaście płatków bielutkiego śniegu. Sędziwy staruszek szczelniej opatulił się płaszczem, ale jego dreszcze bardziej wynikały ze strachu niż z przemarznięcia.
Miała na sobie czarne spodenki, koszulkę na ramiączka, długie do ud, skórzane buty. Jedynie szalik owinęła wokół głowy, ust i szyi, tak, by nie było widać jej twarzy. Mężczyzna hardo spojrzał w jej kierunku, ale w jego mętnych oczach czaiło się niedowierzanie.
— Ty się nie trzęsiesz — wydukał, gdy podeszła do niego z umazaną krwią kataną.
— Ja nie żyję.
Machnęła ręką. Posoka chlapnęła na ekran kamery, ta zaś błyskawicznie przestała działać. Danzou jednym kliknięciem pilota wyłączył ekran multimedialny i przeniósł wzrok na swoich ludzi. Co prawda przyprowadził ich siłą, a ich praca skupiać się miała na ochronie, walce oraz przetrwaniu, jednak wiedział, iż nie będą w stanie wymknąć mu się spod kontroli. Minister obrony Japonii wygrywał każdą walkę.
Ale przegrywał wojnę.
Kaori. Mayako. Hoshi. Kiba. Naruto. Itachi. Madara. Sasuke. Kakashi. Hidan. Yakiimo.
Wszystko kontra jeden, niesamowicie przebiegły człowiek. Wszystko albo nic. Nie istniał rozejm, remis czy jakiś układ.
Yahiko.
— Sugestie? — Popatrzył na kapitana.
— Trzeba ewakuować ludzi z tamtego obszaru — mruknął, maniakalnie gapiąc się na swoje dłonie.
— I?
— I wszcząć najgorszą wojnę, na którą może zgodzić się ludzkość — szepnęła Kaori. Ciałem kobiety wstrząsnął niekontrolowany dreszcz.
Jej ciało we krwi. Jej oczy szeroko otwarte. Jej niebijące serce. Jej zatrzymany oddech. Jej ofiara.
Dług oddziału.
Długi trzeba spłacać.
— Otóż to. Wojnę tę wygramy, nim Bogowie zdążą się przygotować — zaśmiał się pod nosem.
— Tak jest.
Bogowie już są gotowi. Zawsze byli.
— To wrogowie. Bezwzględni…
Przyszli po jej ciało.
— … niewrażliwi...
Nikt nie płakał.
— … prymitywni...
Powiedział, że nadejdzie czas,
— … nie powinni istnieć.
kiedy powrócą.
A wtedy
ludzkość przypomni sobie,
że stworzyła bogów,
by być im posłuszna.
— Nadeszła wojna, a wraz z nią wy.
Granica między tym, co rzeczywiste, a tym co nierealne.
Granica słaba, niepewna, sztuczna.
Granica oddzielająca siłę od nieudolności.
Nieudolność zwana Legionem. Siła zwana Bogami.



Yakiimo: Cześć, moi kochani. W ten oto sposób Wywiad zakończył swoją działalność i czuję przez to dziwną pustkę; wiem, że już zawsze to chaotyczne opowiadanie będzie miało swoje miejsce w moim serduszku. Jest mi smutno, ale z drugiej strony cieszę się, że dobrnęłam do końca, tak, jak sobie to zaplanowałam. Nim opowiem wam co nieco o całej koncepcji stworzenia tej partówki oraz o bohaterach, zapowiem, że — co możecie zobaczyć na marginesie — planuję trzy uzupełniające jednopartówki. Pierwsza skupi się na postaci Kiby, druga na Naruto, a trzecia na stworzonym przeze mnie paringu Kaori i Itachi. Także, Mayako, nadal będziesz mi cholernie potrzebna!
Chciałabym serdecznie podziękować mojej kochanej wojskowej, że mimo praktyk, licencjatu i —  jak czasami powtarza — całego tego syfu związanego z dorosłym życiem, znalazła czas, by przysiąść, przeczytać, poprawić. Jej komentarze podbudowywały mnie i rozśmieszały. Kaori, za to, że namówiła mnie do opublikowania prologu i potrząsnęłą mną, gdy bałam się, że coś takiego może się zwyczajnie nie przyjąć. No i Hoshi, która poświęciła pół dnia, żeby zrobić rysunek przedstawiający dziewczyny. <3
To teraz lecimy z resztą!
Wywiad narodził się w mojej głowie dużo wcześniej, niż został opublikowany. Nie chodziło o to, że chcę go mieć dopracowanego na sto procent, bo tak, jak mówiłam, początkowy pomysł nieco różni się od tego, który zrealizowałam. Po prostu bałam się, reakcji dziewczyn. Wahałam się; może by im się nie podobało, może uznałyby, że próbuję im się jakoś przypodobać. W każdym bądź razie wykonałam duży krok na przód i rozpoczęłam swoją przygodę z Wywiadem. :) Który okazał być się tylko wstępem, ale to wyjaśnię wam na końcu.
Co mogę powiedzieć o bohaterach? Kaori to typowa twarda kobieta sukcesu, która zdławiła w sobie ludzkie odruchy, całkowicie poświęcając się pracy i narzuconym sobie obowiązkom. Gdzieś po drodze zapomniała, jak to jest uśmiechać się czy cieszyć z dobrze wykonanego zadania; liczyło się tylko powodzenie misji. Jednak w miarę, jak zagłębiała się w relacje z dziewczynami, odkrywała w sobie duże pokłady wrażliwości oraz zaciętości. Chciała złapać terrorystę, ale nie kosztem swoich kompanów. Ich dobro liczyło się dla niej najbardziej. Została perfidnie oszukana. Uznała, że oddział to jej porażka.
Hoshi była cichą, ale niezwykle inteligentną dziewczyną. Zawsze czuła się lekko wyobcowana, bo nawet w czasie akcji siedziała za biurkiem, jednak na tyle, na ile mogła, wspierała wszystkich, podrzucając im cenne wskazówki, wyciągając słuszne wnioski. Odkryła ludzi, którzy rozumieją ją i, których ona dobrze rozumie. W każdym z nich widziała coś, co warto polubić, więc szybko związała się z oddziałem. Chociaż nie zawsze wyglądała na zaangażowaną, starała się nie zostać w tyle.
Mayako to żołnierz. Była lojalna, świadoma swoich obowiązków i umiejętności. Służyła pomocą, zawsze i wszędzie, czasami poświęcając się, czasami mocno kimś potrząsając. Jednak gdzieś tam po drodze trochę się pogubiła. Zainteresował ją Kiba, zwłaszcza po tym, jak zaczynała zauważać skomplikowaną relację chłopaka z przybraną siostrą. Zostawiła za sobą Kakashiego, a nawet wyrzuty sumienia, i poddała się uczuciom. Mimo to, nigdy nie opuściła gardy, murem stała za każdym z członków Wywiadu.
Yakiimo. Szczerze, nie wiem, co powiedzieć. Była iskrą, pewną dozą inności wśród tylu ludzi obytych w prawie czy służeniu na rzecz ojczyzny. Z pozoru szalona kryminalistka, okazywała się być niesamowicie zagmatwaną dziewczyną, której przeszłość dręczyła ją niemal każdego dnia. Obsesyjnie chroniła Kibę, odgradzając go od prawdziwego życia, ponieważ sama widziała zdecydowanie zbyt wiele, i to od najmłodszych lat. Stąd ta nadopiekuńczość. W pewien sposób związała się z Wywiadem, ale od początku czuła się lekko wyobcowana; uważała, że otaczają ją sami wrogowie, więc była przygotowana na ucieczkę. Skończyła, jak skończyła. Przegrała swoją walkę, zostawiła Kibę i dopiero co odszukanego Yahiko, ale kurde, to Yakiimo, ona była przygotowana na śmierć. Tak, jak powiedział Kiba: Yakiimo wyglądała, jakby nie mogła się już bać. (Czy jakoś tak, cytowałam z pamięci xD).
Jeszcze chwilka dla tych, których zabiłam. xD Kakashi, niewiele czasu poświęciłam tej postaci, ale, jeśli tego nie było widać, to Hatake też przeszedł metamorfozę. Kochał Mayako, jednak na pierwszym miejscu stawiał swoją pracę naczelnego, dlatego więź między nimi zaczynała się psuć; Okanao była tylko do niego przyzwyczajona, czego żadne nie zauważało. Pod wpływem silnych emocji Kakashi zamienia się w zdecydowanego i niebezpiecznego człowieka. Prawdopodobnie, gdybym rozwinęła wątek jego walki z Kibą, wygrałby ją. Natomiast Hidan, cóż, do końca miał wyrzuty sumienia związane z osobą Yakiimo. Czuł do niej coś więcej, niż miłość, a jednocześnie nie zawahałby się strzelić do niej z gnata. Chciał się nią opiekować, przywrócić czas sprzed całego tego syfu,w który niefortunnie ją wpakował. Był gotów na wszelkie poświęcenia. Nawet jeżeli musiałby wreszcie się od niej odsunąć, zrobiłby to, ponieważ nadal ją kochał. To skomplikowany facet; z pozoru brutalny i szalony, a głęboko w środku sentymentalny i trochę zagubiony w relacji z Yakiimo.
W każdym razie, chętnie poczytam, co wy sądzicie o bohaterach. Jeśli macie jakieś konkretne uwagi albo zażalenia, to walcie śmiało.
Epilog naskrobałam niedawno. Miał być inny, ale zupełnie go zmieniłam. Pierwsza wersja była za nudna, dramatyczna i pełna niedopowiedzeń. Jak widzicie, wojna zbliża się wielkimi krokami, a rządy ministra mają się coraz lepiej. W dodatku oddział stał się Legionem — granicą między ministrem a Bogami. Jest źle, nawet cholernie źle. Co wy o tym sądzicie? Co z oddziałem i zmarłymi?
Mowa wyszła dłuższa, niż sam epilog, więc nie pozostaje mi nic więcej, jak zwyczajnie stąd spadać. xD Jeśli chodzi o Teorię to zamykam ją, poprawiam rozdziały (akapity, błędy) i ruszam z nią ponownie. W międzyczasie jednopartówki!
A no tak, zapomniałam! Wywiad doczeka się kontynuacji (Legion: Bogowie, zakładka planowane) w formie osobnego bloga, ale dajcie mi czas na dopracowanie pomysłu, ogarnięcie siebie i oczywiście trzech jednopartowek. Chcę, żeby Legion był jeszcze bardziej wypełniony akcją, rozterkami bohaterów, ciągłą grozą, że coś się stanie. Wyjaśnię wam tajemnice krążące wokół Yakiimo i Yahiko. Zaserwuję kilka scen miłosnych i tych z serii mordobicie. Wywiad był tylko wstępem, takim małym przedsionkiem, który miał wprowadzić was do tego, co siedzi mi w głowie, co planuję zrealizować. Także, szykuj się na szablon, Maya. <3
Bez odbioru,
Yakiimo.

8 komentarzy:

  1. Ledwo jestem w stanie trzymać telefon w ręku, ale jak napisałas, że opublikowałas, to musiałam być tu pierwsza. Nabilam sobie nim właśnie siniaka na czole, a w piątek wesele <3
    No, to wrócę za kilka godzin z długim komciem, szykuj sie

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze trochę mnie zazdrość zżerała, gdy w niektórych opowiadaniach Kejży, Ichirei czy Mayako pojawiały się one nawzajem. I choć sama też chciałam się w jakimś kiedyś pojawić, to nigdy nie sądziłam, że to małe marzenie się spełni. Dziękuję, bardzo Ci dziękuję. <333 Nie zawsze byłam w stanie Ci o tym napisać w poprzednich komentarzach.... Cóż, czytanie o "moich" przygodach sprawiało mi wiele radości. Był to tez swojego rodzaju zaszczyt, że mogłam się pojawić w czymś, co siedziało w Twojej głowie od dawien dawna. No i jestem przeogromnie szczęśliwa na myśl o uzupełnieniu o mnie i Itachim. <333
    Przeczytałam ten epilog 3 razy i nadal mam mętlik w głowie. Przede wszystkim spokoju nie daje mi tajemniczy początek, bo... nie wiem jak go rozumieć. Czy to nagranie z przeszłości? Czy to nagranie zrobione niedawno, przypadkowo? O co chodzi? MAM PRZEZ TO TYLKO PEWNOŚĆ, ŻE YAKIIMO ŻYJE. JA NIE WIERZE W JEJ ŚMIERĆ. W KOŃCU NALEŻY DO BOGÓW. KONIEC, KROPKA.
    Zażalenia?
    Po pierwsze, jak ja i reszta daliśmy się zmusić, żeby służyć Danzou? Lol, co tu się...? Rozumiem, że mamy wspólnego wroga, ale i tak sobie tego nie wyobrażam. Chociaż, faktem pozostaje, że on ma najwięcej informacji i jest nam potrzebny. Ech.
    Po drugie, "— I wszcząć najgorszą wojnę, na którą może zgodzić się ludzkość — szepnęła Kaori. " Ja ogólnie jestem bardzo przeciwko wojnom, więc śmiechłam, jak przeczytałam, że powiedziałam coś takiego. Ale, po trzecie, "Uznała, że oddział to jej porażka.", zawsze biorę wszystko na siebie, próbuje naprawić i zrobić tak, żaby było jak najlepiej, więc bardzo możliwe, że wojna to... jedyne wyjście. Choćbym nie wiadomo jak chciała zaprosić tych Bogów na herbatkę i spokojnie podyskutować, to raczej by to nie wypaliło. XD
    Co do postaci Mayako to hejce, bo zostawiła Kakashiego dla Kiby. Ale jakby zostawiła Kibę dla Kakashiego to też bym hejciła. Postawiłaś ją w dupnej sytuacji. Koniec końców Hatake umarł (najpiękniejsza śmierć w tym opowiadaniu chyba) i problem się rozwiązał. Poza tym wyobrażenie Mayako-wojskowej jakoś tak mi do niej pasuje. Zupełnie jak "potrząsanie" innymi. Ona jest do tego stworzona. Rozwinęłabym tylko watek żółtego autka, bo nagle przepadło, zniknęło, umarło? A może przeżyło? Może to auto uratuje Legion w jakiejś patowej sytuacji? x'D Jestem poważna, serio.
    Hoshi, eeeeee. No Hoshi była sobą. Takim typowym maniakiem komputerowym, zamkniętym w sobie, wyobcowanym. Może nie brała udziału w super-hiper-wybuchowych akcjach, ale bez jej pomocy na pewno byłoby kiepsko. W końcu technologia rządzi światem.
    A Yakiimo? Jak już wspomniałam: ŻYJE. xD Rzeczywiście wydawała się być inna, bardziej walnięta, dzika i pełna pierwotnych instynktów. W walce z Danzou nie miała szans, dowiedziała się prawdy zbyt późno i nie doceniła przeciwnika, kierowała się tylko chęcią zemsty. CO NIE ZMIENIA FAKTU, ŻE PRZEŻYŁA. XDD No i czekam na jakieś wyjaśnienie śmierci Yahiko, lol. W nią moge uwierzyć. Nieszczególnie go lubię.
    Już samo "Wywiad" brzmi tak rajcująco, tak... no wiesz. XD Ale "Legion" to już przyprawia o ciarki, chociaż mnie nadal rajcuje. I ta końcówka: Nieudolność zwana Legionem. Siła zwana Bogami. POEZJA W CZYSTEJ POSTACI. <3
    Jeśli chodzi o cały Wywiad to jestem zachwycona, po prostu. Niepozorna zabawa w łapanie nieistniejącego terrorysty zmieniła się w najprawdziwszą walkę o przetrwanie. Tak między nami, zdecydowanie bardziej wolę takie klimaty od zombiaków Mayako. Tylko jej nie mów, bo naśle na mnie jakiegoś. XDDD
    ...dobra, koniec.
    Naprodukowałam się nad tym komentarzem wystarczająco. XD
    A skoro to jeszcze nie koniec (bo będą uzupełnienia) to: weny życzę. Buziaki! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że mogłam spełnić Twoje marzenie i cieszę się, że całe to robienie was w konia z terrorystą przypadło ci do gustu. Wywiad to zagmatwane opowiadanie, jego napisanie wymagało nie lada skupienia, ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że było warto. Powoli będę brała się za pisanie uzupełnień, potem wystartuję z Legionem. Co z Yakiimo - nie wiem. xD Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak na razie mam takie "Co tu się do cholery odpierdzieliło?!", więc z komentowaniem chyba poczekam dość długi czas. XD
    A tak na serio to zamierzam przeczytać cały wywiad jeszcze raz bo baaaardzo mi się spodobał (no i pozapominałam dużo rzeczy ;_;).

    Weny na partówki. Czekam na tą o Kibie. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zainspirowany pieprzeniem Mayako o tym, że tworzy dla Ciebie wybitny komentarz, przyszedłem, pozostawić po sobie dowód na to, że byłem ze wszystkim na bieżąco i chłonąłem tę historię jak głupi. Wszystko to, co wydawało mi się istotne i co mi się podobało, zawierałem w poprzednich komentarzach. Jeszcze raz wyrażam podziw dla wykreowania tak wspaniałych bohaterek.

    Mam nadzieję, że na "Legion" czas przyjdzie jak najprędzej. Powodzenia Yakiimo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Maya mówi, że coś tworzy, to zaczynam się bać. XD Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, miały dla mnie ogromne znaczenie. Dzięki <3

      Usuń
  6. Jestem złą osobą i nie komentuję na bieżąco, zdarza się. Napisałam ci, że gdy pierwszy raz przeczytałam epilog, myślałam "WTF, o co chodzi?!", a dopiero potem zorientowałam się, że nie przeczytałam ostatniego rozdziału. No cóż, teraz nadal myślę to samo, chociaż nieco więcej rozumiem. Chyba. Okaże się przy "Legionie".

    Co do postaci. Chciałabym się o nich jakoś bardziej wypowiedzieć, ale nie mam siły. Nawet całej twojej noty końcowej nie przeczytałam xDD Jedyną rzeczą, o której mogę coś powiedzieć, jest więź Mayako z Kakashim. Piszesz, że ona była po pro tu do niego przyzwyczajona. No i fajnie, może tak było, ale jak dla mnie nie wyglądało to na zwyczajne przyzwyczajenie. Nawet nie wiem, jak to określić, ale mam wrażenie, że jednak to było coś więcej.
    Wiem, elokwencją nie powalam xD

    Czeeekam!

    OdpowiedzUsuń

CREATED BY
MAYAKO
ART: Kase661